Lewy bok z raną kłutą na wysokości serca.
Rany kłute na wylot w okolicy śródstopia
w stopie lewej i prawej
a także na śródręczu obu dłoni.
Skronie i głowa w koronie drobnych okaleczeń.
Dziesiątki pomniejszych:
ran
otarć
stłuczeń
pokrywających całe – rozpięte krzyżem – ciało.
W wielu ranach tkwią jeszcze poodłamywane ciernie.
Ciało wychudłe w zieleni śmierci.
Ręce zastygłe w trupim stężeniu bólu.
Twarz poniżej linii skroni pozbawiona okaleczeń;
łagodnie przymknięte oczy,
rozwarte spieczone usta bez tchnienia.
Żadnej walki, bólu, krzyku.
Wszystko już wybrzmiało – przeminęło.
Oto doskonały dowód ofiary;
ludzki wrak zapadły w wieczny sen.
Zrujnowany,
odkształcony,
zdruzgotany
obiekt naszej obdukcji.
Unaoczniony bezmiar zbrodni.
Nikt nie był dla niego tak okrutny
jak Ty Drogi Grünewaldzie
w swoim Ołtarzu z Isenheim.
Nikt tak silnie nie oskarżał,
dostarczając
tak wstrząsającego dowodu winy
– ponoć naszej wspólnej.
Dlatego uczyniłem z Niego
WZORZEC BÓLU.
Oficjalna Historia Sztuki
nie zna bowiem
okrutniejszej
FORMY BOLEŚCI PAŃSKIEJ,
bardziej dojmującego
HIEROGLIFU CIERPIENIA,
świadectwa
Najsłynniejszej Egzekucji Świata.