Images are copyrighted by their respective owner and you don’t have permission to download them. Grafiki są chronione prawami autorskimi,nie masz pozwolenia na ich pobieranie.

Close

THE DEAD BED

A1, A2, A3 – video projektory
B1, B2, B3, B4 – video odtwarzacze
G1, G2 – video kamery
H1, H2, H3* – ekrany

C – odtwarzacz cd
D – wzmacniacz
E – video mikser
F – epidiaskop

*rama łóżka ustawionego do pionu (z napiętym prześcieradłem)

A1, A2, A3 – video projektory
B1, B2, B3, B4 – video odtwarzacze
G1, G2 – video kamery
H1, H2, H3* – ekrany

*rama łóżka ustawionego do pionu (z napiętym prześcieradłem)

C – odtwarzacz cd
D – wzmacniacz
E – video mikser
F – epidiaskop

To złożona technicznie, ale także bardzo nasycona emocjonalnie, multimedialna próba wzbudzenia wrażenia życia na martwym ciele miłości (naga, bezwładna modelka). Służą temu zgromadzone środki elektroniczne, a punktem wyjścia jest zapis video z jej wizerunkiem.

Premiera miała miejsce 11 listopada 2003 roku w Teatrze „Szkéné” w Budapeszcie, w ramach festiwalu „Nowy Teatr Polski”.

Jako część ostatnia domknął on tryptyk „Dead Body of Love”, który tworzy wraz z performance „The Last Sunday” (1999) oraz „Re-animation” (2002).

W spektaklu wykorzystany jest mój tekst: „Śmierć”, 2003.

Muzyka: Michał Lorenc „Kołysanka”.
Obsada: 2 osoby.
Czas trwania: 60 min.

Zdjęcia: Jacek Śliwczyński.

I.

Po zajęciu przez publiczność miejsc na widowni, wchodzę na scenę tym samym traktem co oni. Jestem ubrany jakbym właśnie przyszedł z zewnątrz. Kładę czarną teczkę na stoliku. Podchodzę do stojącego z tyłu wieszaka i zdejmuje wierzchnie odzienie. Następnie z mojej teczki wyciągam dwie kasety video w czarnych plastikowych opakowaniach. Z jednej z nich wyjmuję kasetę, którą umieszczam w znajdującym się pod dużym ekranem odtwarzaczu video. Pilota do niego kładę na prześcieradle okrywającym kratownicę starego, metalowego, szpitalnego łóżka.

II.

Przy wieszaku rozbieram się do naga. Kładę się na skraju łóżka, starannie przyjmując pozę. Wyciągam wyprostowaną rękę z pilotem ku górze i coś włączam, jednak bez żadnego widocznego efektu. Leżąc bokiem na łóżku, powoli i delikatnie gładzę prawą ręką pustą przestrzeń prześcieradła przede mną. Trwa to około trzech minut. Po ich upływie, kieruje pilota znowu ku górze i podnoszę się z łóżka. Po ubraniu spodni cofam kasetę w magnetowidzie i za pomocą drewnianych żabek do prania, mocuje prześcieradło do ramy łóżka. Następnie, przesuwam łóżko w lewą część sceny i podnoszę do pionu. Ono to spełniać będzie rolę ekranu, gdy zdjęty czarny materiał odsłoni stojący przed nim stelaż z kompletem: video-projektor, magnetowid. Włączam zestaw a w kieszeni video umieszczam drugą kasetę ze stolika.

III.

Po jej uruchomieniu na prześcieradło łóżka projektowany jest obraz widzianej z góry leżącej na plecach nagiej młodej kobiety. Po chwili rozbrzmiewa jej spokojny głos:

  • „Dlaczego to robisz?”

    Mój głos zza kamery: „Jeszcze nie wiem.”

    „O czym mam mówić?”

    Mój głos zza kamery: „Nie wiem… co widziałaś, co się zdarzyło, hm… nie wiem co chcesz.”

    „Kupiłam wczoraj… nie dwa dni temu, w końcu tą płytę z muzyką filmową Lorenca. Piękna. Jest na niej taki utwór… „Kołysanka”. Ta muzyka to kwintesencja nostalgii… Kiedy tego słucham wzbiera we mnie przerażające uczucie samotności, która tkwi gdzieś głęboko, niezależnie od niczego… i nikogo, i nie można go w żaden sposób zagłuszyć… a już na pewno unicestwić w sobie.

    Jak wyszedłeś, pozwoliłam sobie przeczytać ten twój tekst, który leży na biurku i… doskonały. To przyrównanie kropki do śmierci. Ta gra ze znakami interpunkcyjnymi, nadawanie im znaczeń w kontekście ucieczki od kropki – świetne. Błyskotliwe… ale i prawdziwe, syntetyczne i głębokie zarazem. Jak ty to lubisz nazywać – wielopłaszczyznowe. Kiedy opisujesz śmierć, mam wrażenie, że ona żyje w nas – we mnie… a sam fakt mierzenia się z nią sprawia, że staje się bardziej oswajana. Choć mogę tak myśleć tylko o swojej. Twoja byłaby dla mnie kropką – nie wykrzyknikiem.

    Czy zauważyłeś, że inaczej pachnę? Dostałam w prezencie perfumy i o dziwo odkryłam, że to mój zapach. Jest zmysłowy ale niesłodki, intrygujący i pobudzający… Kończmy już… Choć do mnie.”

Podchodzę do łóżka i staję tak by mieć styczność plecami z prześcieradłem. Sprawia to, że jej ciało wyświetlane jest teraz na moim. Przez jakiś czas próbuje wpisać swoje ciało w jej pozę, a także delikatnie dotykam powidoku jej cielesności na mnie. Przerywam film i cofam kasetę.

IV.

W trakcie kolejnej projekcji, aby dokładniej jeszcze przybliżyć znaczenie jej wypowiedzi, podejmuję następujące czynności.

  • W momencie, gdy z ekranu padają jej słowa na temat utworu Lorenca „Kołysanka” – wyciągam z torby płytę CD i puszczam dokładnie ten utwór, który powtarzając się rozbrzmiewać będzie przez większość czasu spektaklu.

    Kiedy wyraża swoją opinie na temat przeczytanego mojego tekstu – wyjmuje folie z jego kopią i po odsłonięciu i załączeniu epidiaskopu, zostaje on wyświetlony na dodatkowym ekranie.

    • „Śmierć
      martwy punkt kropki
      na końcu ostatecznego zdania
      w naszym życiorysie
      biografii
      protokole
      Wszystkie kultury
      usiłowały przerobić Ją na przecinek
      dopisując za nim nowe legendy i mity

      Kapłani dorabiali się nowych świątyń w
      zamian za obietnicę dwukropka
      wymieniając po nim możliwości
      tyleż zależne od nich co od nas

      Hinduizm by osłabić
      siłę Jej jednostkowego znaku
      powołał do życia koncepcje wielokropka

      Zastępy płaczek zawodzeniem na
      Jej punkcie przeciągłym
      w wykrzyknik zapewniały sobie
      doczesność

      Filozofowie znowu odnosili się do Niej
      jak do znaku zapytania
      różnorako modelując nasz odcinek
      istnienia względem definitywnego Jej dopełnienia

      Cóż jest takiego złego w kropce iż
      powołano przeciwko Niej ów cały
      eksterminacyjny Arsenał Interpunkcji

      To dzierżona przez Nią
      hegemonia kresu
      absolutyzm Jej nieuchronnego następstwa
      nawet po najdłuższym ze zdań

      Jak w modelu przyczynowo
      skutkowym przyczyną życie skutkiem śmierć

      Z wyroku naszej ludzkiej megalomanii
      z przyzwolenia paraliżu strachem
      została odłączona od życia
      zdania i przeciwstawiona mu jako wroga

      oskarżono Ją
      o wynaturzoną prostotę znaku
      o wcale ortograficznie nieuzasadnioną
      chronologie pozycji ostatniej

      Nie dopuszczono do głosu nawet
      racjonalnej Geometrii z
      argumentami
      o Jej punktu elementarnym znaczeniu

      Zagłuszana odkształcana przez inne
      rozwiązania graficzne ukrywa się w
      strukturze każdej z interpunkcyjnych
      opcji stanowiąc przecież ich punkt
      wyjścia

      Widocznie ludzkim jest by ze
      zgrozą zagłębiając się w Jej
      martwy punkt próbować dostrzec
      w tej beznadziei czerni owo
      maleńkie światełko.”

    Gdy zaś wspomina o podarowanych jej perfumach – wyciągam takowe z pudełka i idąc wzdłuż widowni, rozpylam nad głowami publiczności.

V.

Ponownie na magnetowidzie wciskam funkcje przewijania. Podchodzę do łóżka i ściągając prześcieradło, odsłaniam jego okratowaną ramę. Znikam ze sceny, aby po chwili pojawić się wwożąc okryty czarnym kirem duży stół na kółkach, a na nim pod białym całunem – ciało. Odsłonięte przeze mnie ujawnia, że to jej – nagie, bezwładne ciało, zapięte na wysokości bioder w alpinistyczną uprząż oraz okalający jej szyję skórzany ortopedyczny kołnierz. Obok niej znajduje linkę przewleczon ą przez dwa bloczki, które to montuje do prętów w górnym oparciu łóżka. Przenoszę na ramieniu jej ciało i wpinam pas jej uprzęży w kratownice ramy łóżka. Następnie napinam linki biegnące od pasa i podwieszam je do następnych prętów oparcia. Tak oto jej fizyczność zawisa na konstrukcji łóżka. Dodatkowo mocuje dwa końce linki – zwisającej z zainstalowanych bloczków – do smyczy opinających jej nadgarstki. Dokonuje poprawek w ustawieniu jej ciała, odgarniam zasłaniające twarz włosy.

VI.

Uruchamiam projekcje z kasety z tym, że już bez ścieżki audio. Teraz wizerunek wyświetlanego ciała, nakłada się na jego realną formę. Dzięki podpiętym linkom, mogę dość precyzyjnie odtwarzać ustawienia jej dłoni, zmieniające się w trakcie trwania filmu. Podchodzę do kamery i do jej twarzy, zawężam kadr projekcji na ekran. Widać na nim wyraźnie, jak na jej zamkniętych powiekach jawią się i mrugają oczy, a na jej martwych wargach porusza wizerunek ust z filmu. Wywołuje to nieodparte wrażenie ożywienia martwoty jej fizis. W dalszej części, staram się uwzględniać w pozycji jej ciała, zmiany zachodzące w trakcie filmu. Stąd moje liczne korekty by wpisać jej rzeczywiste ciało w granice tego rzutowanego. Przerywam, gdy pojawia się znużenie.

VII.

Odpięte z metalowej konstrukcji łóżka ciało przenoszę na stół i z nim przewożę za ekran. Ponownie zapinam prześcieradło do ramy. Cofam film, a spod czarnej tkaniny ujawniam drugi zestaw: magnetowid, video-projektor, także skierowany na łóżko – ekran. On to posłuży mi do odtworzenia kasety – którą zaraz na początku spektaklu umieściłem w video stojącym pod ekranem – a dopiero teraz z niego wyjąłem.

VIII.

Nagranie z tej taśmy, uzasadnia teraz, moją początkową czynność leżenia na łóżku nieomal w bezruchu. To dokładnie w tym czasie, trwała rejestracja tego materiału video z kamery zawieszonej nad. Pojawiam się więc samotny na skraju łóżka-ekranu, ale tylko do czasu gdy podwójna projekcja wpisze jej wizerunek obok mojego. Spotykamy się nieomal „realnie” w wirtualnej przestrzeni projekcji. Moja prawa dłoń, gładząca dotąd puste prześcieradło, teraz dotyka jej ciała.
Gestem rozwartych palców dłoni, przesuwanych przed obiektywem jednego z projektorów sprawiam, iż nasze ciała wzajemnie się przenikają, pulsując w rytmie pojawiania się i znikania jego części.

IX.

Przerywam najpierw nagranie z nią, by przez chwilę na łóżku widniała tylko moja, osamotniona postać zanim i ona zniknie wraz z wyłączeniem magnetowidu. Ustaje też transmisja z kamery na statywie. Podchodzę do łóżka i opuszczam je do typowej dla niego pozycji. Następnie przesuwam je dokładnie w to miejsce, gdzie stało na początku. Zdejmuję torbę ze stolika, a z jego szuflady wyjmuje śrubokręt, młotek, dwa dłuższe gwoździe oraz kawałek listewki. Z magnetowidu pierwszego zestawu projekcyjnego wyciągam kasetę z jej nagraniem, siadam za stolikiem i zaczynam ją rozkręcać. Z plastikowego opakowania wydobywam rolki z nawiniętą taśmą, które następnie za pomocą gwoździ przybijam do listewki.

X.

Zza sceny wnoszę długą wąską deskę, która kładę poziomo na metalowej konstrukcji obu oparć łóżka. Na niej to spocznie wniesione ponownie jej ciało. W tym momencie, z tyłu na ekranie pojawia się transmisja z kamery zawieszonej nad łóżkiem. Z jej „punktu widzenia” postrzegamy jakoby dalej leżała na łóżku, nad którym – z perspektywy publiczności – unosi się, spoczywając na desce. Poprawiam jeszcze ciało, do jego pozy z początku video filmu.

XI.

Trzymając w ręku listewkę z przytwierdzonymi szpulkami, taśmą video zaczynam owijać jej ciało. Czynność tę przerywam trzykrotnie:

  • Pierwszy raz, aby wyłączyć odtwarzaną muzykę i by wyjęta z odtwarzacza płyta CD mogła spocząć na jej piersi.
    Ponownie, bym – po zgaszeniu epidiaskopu – mógł na jej twarzy położyć folie z moim tekstem.
    Wreszcie, żeby wziąć butelkę perfum i po rozpyleniu ich na jej ciele, i ona mogła dołączyć do reszty ekwipunku.

Oczywiście wszystkie te przedmioty przytwierdzam do ciała, okręcając je magnetowidową taśmą.

XII.

Kończę, a listewkę z odwijającą się taśmą kładę na stoliku. Z dużego ekranu zanika obraz z zawieszonej u góry kamery. Podchodzę do wieszaka i ubieram się. Następnie to co pozostało na stoliku chowam do torby, którą chwytam lewą dłonią, by w prawą uchwycić listewkę ze szpulkami. Wychodzę z sali, dalej ciągnąc rozwijaną taśmę za sobą.

XIII.

W chwili otwarcia drzwi, na ekranie pojawia się relacja – ze śledzącej me poczynania na zewnątrz – kamery. Publiczność obserwuje jak opuszczam teatr, słyszy odgłos moich kroków, szum rozwijanej taśmy. To podążanie za mną ustaje, gdy odkręcona do końca taśma napina się, wyrywając mi z ręki listewkę z rolkami. Na niej to na chwilę skupia się uwaga kamery, by następnie „odprowadzić mnie” do całkowitego zniknięcia z kadru. Wtedy to wraca, na porzuconą listewkę z dwoma szpulkami rozwiniętej taśmy i kadr ten zostaje zamrożony na ekranie.

* W sytuacji, gdy spektakl grany jest za granicą, symultaniczne tłumaczenie wypowiadanego przez nią tekstu pojawia się dopiero, przy trzeciej projekcji filmu (tu opisanej w punkcie VI). Natomiast wyświetlany z epidiaskopu mój tekst, od początku jest jego przetłumaczoną wersją.

Wersja tekstu z dopisanymi poleceniami dla altorki, 2003.