Images are copyrighted by their respective owner and you don’t have permission to download them. Grafiki są chronione prawami autorskimi,nie masz pozwolenia na ich pobieranie.

Close

CZTERY FIGURY KADRYLA

Spektakl ten został zrealizowany z udziałem aktorów „Teatru Sytuacji” uczestniczących w kwietniu 1992 roku, w międzynarodowych warsztatach teatralnych "Das Buch des Christoph Columbus" w Dietzenbach. Jednym z zadań okazała się inscenizacja fragmentu dzieła Paula Claudela (pod tym właśnie tytułem), innego dla każdej grupy z 6 krajów Europy Zachodniej i Ameryki. Mnie przypadł opis przybycia na dwór Kolumba proszącego o wsparcie dla planowanej wyprawy. To tu zastaje go kadryl w wykonaniu czterech personifikacji ludzkich przywar. To właśnie one zainspirowały mnie do budowy obiektów, które potem określiłem mianem „asamblażowych”. Powstały one w przeciągu niespełna jednego dnia w sposób improwizowany (bez żadnych wcześniejszych szkiców), co było możliwe dzięki nieograniczonemu dostępowi do rekwizytorni. Całość zaopatrzyłem własnym tekstem i nasyciłem przewrotnością i szaleństwem. Mimo iż pracowałem już nad „Imperium cienia”, to właśnie ten spektakl jako pierwszy sygnuje moją ideę „Teatru Obłędu”. Ta rozbudowana etiuda będąca odrębną całością, jako jedyna została włączona do końcowego pokazu dla publiczności.

Premiera miała miejsce 25 kwietnia 1992 roku na scenie „Hessische Jugendbildungsstätte” w Dietzenbach (DE) w ramach warsztatów teatralnych "Das Buch des Christoph Columbus".

Obsada: 9 osób.
Czas trwania: 35 min.

Kadry z próby pochodzą z materiału video, autor nieznany.

Zamieszczone obok zdjęć rysunki (ich fragmenty) pochodzą z 1998 roku i dokumentują obiekty powstałe do tego spektaklu.

I.

Nadciągające miarowe uderzenia werbla, oznajmiają pojawienie się dziwacznego orszaku. Stanowią go cztery obiekty o różnej wielkości, konstrukcji oraz złożoności. To co je łączy, to ich mobilność (zawiadywana przez postaci w czarnych trykotach) i przewożony w każdej – niezwykły lokator. To on – w kolejności pojawiania się na rampie – komunikuje swe nadejście. Słyszymy iż:

  • Głupota idzie, Dummheit kommt!”
  • Zawiść nadciąga, Neid kommt!”
  • Próżność przybywa, Eitelkeit kommt!”
  • Skąpstwo nadchodzi, Geiz kommt!”

Głupotę stanowi garderobiany stelaż na kółkach, z którego drążka zwisa pięć białych koszul (na wieszakach) wraz z maskami. Do mankietów koszul dopięto gumowe rękawiczki, które połączono razem za pomocą dwóch listewek (oddzielnej dla ręki prawej i lewej).

Zawiść to kolejny jeżdżący wierszyk garderobiany zaaranżowany w ten sposób, że do górnej rurki przymocowano trąbę (konkretnie tubę) dalej przechodzącą w strzelbę. Poniżej na specjalnych pasach widzimy podwieszoną poziomo, bezwładną postać, odzianą jedynie w przepaskę biodrową. Pod nią, w tej samej pozycji zwisa niekompletny kobiecy manekin. Całość dopełnia dyndająca na sznurku trąbka oraz przymocowany w dolnym rogu werbel.

Próżność prezentuje się z nich najbardziej okazale. To za sprawą, wielkiej drabiny rozstawionej na platformie z kółkami, oraz długiej przytwierdzonej z przodu belce. Przez nią przewieszono szeroki pas czerwonej tkaniny, tworząc rodzaj sztandaru – żagla. Formę dopełniają dwie rozłożone kobyłki malarskie, doczepione z przodu i tyłu drabiny. Jednak centralnym elementem jest umieszczony na froncie, duży blejtram z połyskującymi złotem przedmiotami. Są to: sukienka z brokatem, torebka, para butów oraz umieszczone w środku lustro. Ze szczytu drabiny, od pasa wychyna kobieca postać w rozpiętym czerwonym fraku, czarnym staniku i z diademem na głowie. Migoczący dodatek stanowią lusterka swobodnie zwisające z niej na sznurkach. Na koniec, zawieszona na szyi – widnieje psaltera, rodzaj małej, trójkątnej cytry.

Natomiast Skąpstwo to wózek towarowy, połączony z rozkładaną drewnianą drabinką i przewieszoną poziomo belką. Z jej końców zwisają dwa duże szmaciane tobołki. Resztę wyposażenia stanowią starannie zaaranżowane walizki i wielki podróżny kufer. Przód dopełnia zamontowana w poziomie rozstawiona kobyłka malarska. W połowie stopni drabiny, stoi postać w starym długim, skórzanym płaszczu, wysokich, gumowych butach oraz z odwrotnie ubraną maskę gazową. Jedną z jej dłoni zdobi stalowa, łuskowa rękawice rycerska, wydająca dodatkowo metaliczne dźwięki.

II.

Każda z figur po zjechaniu z rampy kieruję się – by wokół ustawionego na środku basenu – zająć należnej jej miejsce. Następnie, obiekty te będą kolejno podjeżdżać do środka, by po dokonaniu prezentacji, wycofać się w tył.

III.

Pierwsza Głupota szerokim gestem uniesionej dłoni, zwraca się do publiczności:

  • „Uwaga! Achtung! Moje Panie, Moi Panowie, Meine Damen und Herren. Das ist Mozart, Meine kleine Nachtmusik”.

IV.

Po tych słowach, rozlegają się chaotyczne, drażniące dźwięki trącanych strun. „Utwór” narastając, urywa się raptownie, a postać chwyta listewki i uderzając je o siebie – krzyczy, różnicując głos:

  • „Hahaha! Bravo! Ausgezeichnet! Wspaniale!”

Z zewnątrz wygląda to, jakby rzeczywiście koszule i maski zwisające z wieszaków, oklaskami i owacjami nagradzały wykonawcę. Sprawiają to doczepione do rękawów gumowe rękawiczki połączone listewkami.

V.

Czas na bezwładnie zwisającą Zawiść, którego ręka błądząc po manekinie wyczuła jej pierś. Po krótkiej pieszczocie, uwagę swą przenosi na jej twarz i usta, które właśnie namiętnie całuje. Spluwając przerywa, obraca manekina i kilkoma pchnięciami od tyłu – osiąga spełnienie. Wyraża je jednak kuriozalnie: dmąc w zwisającą obok trąbkę, by zaraz potem rzucić w stronę widowni:

  • „Szmaciarze, gnoje, gluty, pierdoły – jesteście niczym, słyszycie niczym! Du bist nichts!
Po tych słowach, opada bezwładnie. Pragnę dodać, iż akcji obracania manekina towarzyszy huk upadku jej odpadającej ręki.

VI.

Skąpstwo po rozłożeniu szeroko ramion – przy kolejnych wyliczeniach – jakby wyłapywało coś z powietrza. Mówiąc przy tym:

  • „Wszystkie skarby, bogactwa, majętności, kosztowności, zbytki tego świata” (przeciągłe mlaskanie). „ Wszystko jest moje! Alles ist meins!”

I w tym momencie (trzymana przez niego przed sobą) walizka otwiera się, a z niej wypadają stare, podarte, brudne szmaty powiązane ze sobą sznurkiem. On zaś z przeraźliwym krzykiem

  • „Ooooo!”

w panice wciąga je z powrotem, a zatrzaskując walizkę powtarza:

  • „Alles ist meins! Alles ist meins!”

VII.

Na to podjeżdżająca ku przodowi Próżność, przeglądając się, w kolejnych zwisających z niej lusterkach – oznajmia wszem:

  • „Jestem jedyna, najlepsza, wspaniała, doskonała, absolutna, boska. Zaprawdę powiadam wam – boska! Ich bin ein Gott!”
Na tych słowach jej ramiona zastygają w geście ukrzyżowania z trzymanymi w dłoniach lusterkami. Nimi to wycofując się, puszcza w stronę widza „zajączki” oślepiając wybranych.

VIII.

Teraz wszystkie Figury kierując się w prawo rozpoczynają dookolny objazd sceny. Uformowany korowód przypomina karuzelę, wzbogaconą o kolejno powtarzane sentencję Figur, znane już z poprzednich scen. Teraz jednak wybrzmiewają one jedna po drugiej, by po chwili zacząć się na siebie nakładać.

IX.

Objazd przerywa szybki rytm wystukiwany na werblu. To sygnał do rozpoczęcia balu. Obiekty zaczynają obracać się i zamieniać miejscami. Wszystko to za sprawą animatorów, którzy nie tylko przemieszczają obiekty, ale także wydobywają dźwięki z instrumentów doczepionych do obiektów. Stąd słyszymy werbel, grzechotkę, bęben. Do nich dołączają jeszcze dźwięki instrumentów Figur: cytry, psaltery i trąbki. Istna kakofonia dźwięków w chaotycznym ruchu obiektów.

X.

Wszystko przerywa otwarcie drzwi – w głębi sceny – oraz pojawienie się w nich nowej postaci. Jest nią ubrana w rozpięty, stary, niemiecki mundur z I wojny – półnaga męska postać. Widzimy ją, jak siedzi okrakiem na rozstawionej kobyłce malarskiej, przytwierdzonej do małej platformy na kółkach. Na jego głowie widnieje sfatygowana czapka niemieckiego marynarza (z tego samego okresu), a z szyi zwisa drewniany pulpit – taca. Po ustaniu zgiełku, słychać jego obracaną w dłoni drewnianą kołatkę, oznajmiającą nadejście.

XI.

Odpychając się, trzymanymi w rękach inwalidzkimi kulami, podjeżdża na środek. Zewsząd dobiega komentarz:

  • „Kolumb nadchodzi! Kolumb nadchodzi!”

Pochylając się nad basenem, prawą ręką zagarnia wodę, którą przemywa twarz i zwilża język. Jego mimika i zachowanie zdradza szaleństwo. W tle słychać śmiech Głupoty i jej słowa w języku niemieckim:

  • „Columbus war total verrückt nach seiner Reise in den Westen. (Kolumb, już zupełnie oszalał na punkcie swej wyprawy na zachód)”.

XII.

Kolumb zauważywszy wiszącą Zawiść z trzymaną przed sobą tacą, kieruje się ku niej. Uśmiechając się w usłużnej pozie, zwraca się do niej:

  • „Uprasza się wasze wysokości, abyście mnie wsparli w mej wyprawie na zachód.”

Gdy ta przepędza go dźwiękami trąbki, Kolumb odgraża się wymachując kulą i drze się jak opętany:

  • „Chamy, gnoje, zajoby, ścierwa, pedryle! Wy mnie jeszcze popamiętacie! Wy mnie jeszcze…” (kaszel zgina go w pół).

XIII.

W tym momencie spostrzega Głupotę. Z miejsca przyjmuje pogodną i uniżoną postawę, powtarzając swój apel, ale i tu spotyka się z odmową, co wyraźnie znowu go rozstraja.

XIV.

Niczym kalka powtarza się to także w wypadku Skąpstwa i Próżności.

XV.

Wycofując się po ostatniej próbie, Kolumb wpada na usiłującą go staranować Zawiść. Uchodzi przed nią, ale słyszy jej głośne:

  • „Zasługuje na powieszenie.”

Uciekając w koło basenu, napotyka na ataki kolejnych Figur. Towarzyszą im wykrzykiwane pod jego adresem wyroki:

  • „Zasługuje na zakłucie nożem,”
  • „zasługuje na rozstrzelanie,”
  • „zasługuje na ścięcie!”

Osaczony, przystaje i kuli się w sobie. Po chwili jednak prostując się i odginając do tyłu – krzyczy przeciągłe:

  • „Nnniiieee!”

XVI.

Wtedy obiekty rozstępują się, cofając w tył. Wycieńczony ucieczką i krzykiem Kolumb podjeżdża powoli do okrągłego basenu. Zza pazuchy wyjmuje złożoną kartkę papieru. Ostatnie poprawki i z jego dłoni spływa na taflę basenu mały papierowy stateczek. Daje się też słyszeć jego szept powtarzający:

  • „Santa Maria, Santa Maria, Santa Maria…”
Szaleństwo na twarzy ustępuje błogości, a wyciągnięta w kierunku statku kula delikatnie popycha go na środek.

XVII.

Kolumb odwraca się i kieruje w głąb sceny ku drzwiom, które teraz otwierają się samoczynnie. Scenę zalewa mocne światło z umieszczonego za nimi reflektora. Odpychając się kulami nasz bohater powoli zatapia się w nim. Jeszcze tylko domknięcie skrzydeł drzwi… i pozostaje już tylko cisza i mrok.

XVIII.

Do momentu, gdy zza zamkniętych drzwi dobiegnie przeraźliwy okrzyk:

  • „Amerykaaa!”