To osobliwy performance utrzymany w stylistyce pseudonaukowego pokazu, odróżniający się od reszty wyraźną ironią i przewrotnością.
Performance swoją premierę miał w ramach festiwalu „Zaklinanie świata”, Wrocław, 2001.
Obsada: 2 osoby.
Czas trwania: 28 min.
Zdjęcia: Jerzy Stokowski.
1.
Pojawiam się obok stojaka z magnetofonem ubrany na biało. Mówię:
- „Dzisiejsze nasze spotkanie poświęcone jest problemowi jaki stanowi:
Nagrany głos kontynuuje wykład na temat procesu dojrzewania. W szczególności omawiany jest wątek III rzędowych cech płciowych, przybliżający aspekt owłosienia u kobiet i zarostu u mężczyzn. Pojawiają się nazwy hormonów determinujących to zjawisko:
- testosteronu w wypadku płci męskiej,
- estrogenów w odniesieniu do żeńskiej.
2.
Podchodząc do rzutników slajdów, stwierdzam:
- „Aby nasz wykład nie brzmiał za sucho, zilustruje go kilkoma fotograficznymi przykładami”.
3.
Konkluduję:
- „Jak państwo widzą, w obrębie tych grup, owłosienie łonowe męskie i żeńskie wykazuje znaczne podobieństwo. Stąd też, skierujmy naszą uwagę na obszar bardziej specyficzny – jakim jest zarost twarzy mężczyzny”.
4.
Naklejam na wizerunki rzuconych na ścianę przeźroczy, duże naklejki z nazwami hormonów:
- testosteron – na czole mojego zdjęcia,
- estrogeny – na podbrzuszu kobiecego przykładu owłosienia łonowego.
5.
Podchodzę do wieszaka i zaczynam się przebierać. Ubieram:
- biały płócienny fartuch lekarski,
- gumowany fartuch chirurgiczny,
- foliowe pokrowce na buty,
- czepek chirurgiczny,
- gumowe rękawice do zabiegów.
6.
Siadam za stołem, rozkładam lusterko i przeglądam się w nim przez chwilę. Następnie podkładam sobie pod brodę laboratoryjne naczynie o nerkowatym kształcie. Biorę elektryczną maszynkę i zaczynam golić wąsy i brodę. Kolejno nakładam na twarz piankę i poprawiam jeszcze efekt ostrzem golarki. Ścięty zarost gromadzi się w naczyniu, z którego za pomocą pędzelka uważnie przesypuję go do szalek Petriego (zamknięte naczynie złożone z dwóch szklanych krążków). Opisany naklejką – „testosteron”, pobrany „materiał” zostaje teraz zdeponowany przeze mnie w prawym rogu stołu.
7.
Po uprzednim nakremowaniu twarzy, wkładam na czoło rodzaj latarki. Wchodzę w publiczność, przyglądając się przedstawicielką płci pięknej. Jedną z nich wybieram na moją asystentkę.
8.
Ona to staje na mniejszym stoliku, a ja – po zmianie rękawiczek – dokonuje jej obnażenia od pasa w dół. Następnie za pomocą pasków, dopinam do jej ud rodzaj blatu z nerkowatym naczyniem (rys. A). Po czym, przystępuję do czynności golenia owłosienia łonowego mojej asystentki. Najpierw z użyciem maszynki elektrycznej, potem żyletki, by na końcu kremem zabezpieczyć jej wzgórek Wenery. Dalej, analogicznie jak w moim przypadku, zamykam pozyskany od niej „materiał” w drugim komplecie szalek Petriego, by po naklejeniu napisu: estrogeny – odłożyć w lewy róg blatu.
9.
Śledząc swoje odbicie w lustrze, przyklejam sobie na twarzy szablony z papieru, odsłaniające te miejsca, gdzie jeszcze niedawno widniał mój zarost. Dokładnie wstrząsam pojemnikiem z klejem w spreju, który to rozpylam sobie na twarz. Odczekawszy chwilę zdejmuje z niej szablony. Stojąc – spektakularnym gestem – dokonuję zamiany szklanych pojemników z pozyskanym materiałem. Najpierw otwieram ten z napisem – estrogeny. To z zamkniętego w nim – owłosienia łonowego mojej asystentki – dokonuje rekonstrukcji wąsów i brody, żmudnie klejąc je do twarzy.
10.
Następnie w ten sam sposób (z użyciem szablonu i kleju) dokonuje odtworzenia jej owłosienia tyle, że moim niedawnym zarostem.
11.
Kończąc, naklejam sobie na czole napis – estrogeny, a na podbrzuszu (nieustannie stojącej na stoliku) asystentki, naklejkę – testosteron. Tak zorientowane nazwy hormonów, stoją w jawnej sprzeczności z tymi, widniejącymi na ciągle wyświetlanych na ścianie slajdach.
12.
Na koniec, swoje podziękowania dla asystentki, wyrażam pocałunkiem „w moją brodę” na jej łonie.